Bieg potraktowałem jako przygotowanie do ekstremalnej dwudziestki w Książu k/Wałbrzycha, zaliczanego do biegów górskich, który odbędzie się w następny weekend.
Jak wszystkim wiadomo, półmaraton w Sobótce jest bardzo ciężkim biegiem, składającym się z wielu podbiegów, między innymi podbieg na przełęcz Tąpadły.
Dodatkowym utrudnieniem była pogoda. Pierwszy tak ciepły dzień w tym roku, słońce i ok. 20 stopni.
Przed biegiem postanowiłem, iż będzie to 5 i ostatni start w tym półmaratonie i muszę się godnie pożegnać. Jak do tej pory, właśnie tutaj mam swoją życiówkę w półmaratonie, którą zrobiłem 19 marca 2016 r. i wynosi 1:32:23.
Bieg rozpocząłem tradycyjnie czyli szybkie 5 km, potem walka do przełęczy i utrzymanie tempa do 15-17 km. Ostatnie 5-6 km jest dla mnie zawsze najtrudniejsze z uwagi na liczne długie podbiegi i zmęczenie. Tak było i tym razem. Ból mięśni nie pozwolił mi na podjęcie długiego finiszu i skończyło się może nie tak jak bym chciał ale całkiem przyzwoicie.
Wynik i szczegóły na pobranym ze strony Datasport certyfikacie.